Jestem z tych, którzy na słodycze mają osobną szufladkę. Sięgam po nie zarówno dla przyjemności – kiedy celebruję ważne chwile, jak i wtedy – kiedy jest mi smutno i źle. Zwykle różnica pomiędzy celebracją, a pocieszeniem polega nie tylko na różnicy w ilości, ale i jakości słodyczy. W zabieganej codzienności łatwo się zapomnieć. Te wykwintne i tylko od czasu do czasu z łatwością ustępują tym kupowanym w sklepie na co dzień: drożdżówkom, batonikom, ciasteczkom – malutkim, niedrogim, znikającym nie wiadomo kiedy, ale zawsze pod ręką.
Do niedawna miałam świetny nawyk – jeśli naszła mnie ochota na coś słodkiego, musiałam zrobić w domu. Po kilku miesiącach praktycznie przestałam kupować słodycze i bardzo byłam z tego zadowolona, bo nie dość, że mniej słodkości jadłam – nie zawsze mi się chciało coś przygotować, to przypomniałam sobie przepisy z mojego stareńkiego zeszytu i jeszcze sporo nowych dobrych rzeczy nauczyłam się przygotowywać.
Ostatnio jednak coś się zepsuło i znowu zaczęłam zajadać słodycze sklepowe – a tu łatwo jest przekroczyć granicę. Folgować sobie zbytnio nie bardzo się opłaca, bo już po miesiącu można przestać dobrze się czuć w swoim ciele. Zresztą jak wiadomo żadna przesada nie jest dobra, stąd pomysł na te ciasteczka i próba powrotu na lepszą drogę – zanim na dobre zacznie się czas faworków i pączków. Lubię je piec i jeść na ostatki. Znam siebie i byłabym nieszczęśliwa, a pewnie też nieznośna dla bliskich, gdybym miała ich sobie odmówić.
Dietetyczne ciasteczka to 5 minut przygotowania, 20 minut pieczenia i gotowe. Do podjadania bez wyrzutów sumienia wystarczające, chociaż oczywiście nie bez ograniczeń. Zdrowsze, o znanym składzie, niezbyt słodkie, ale chrupiące, delikatnie orzechowe, a co ważniejsze w chwilach słabości znakomicie się sprawdzają, chociaż nie rozpływają się w ustach. Można je przygotować w wielu wariantach, w tym w wersji bezglutenowej i dodać smaku wedle uznania. Polecam!
Można je pozostawić naturalne albo posypać cukrem pudrem lub zmielonym na puder ksylitolem czy erytrolem, wyglądają wówczas bardziej apetycznie.
SKŁADNIKI na 8-9 ciasteczek
1 dojrzały banan
1 czubata łyżka masła orzechowego najlepiej z cząstkami orzechów
1 czubata łyżka kakao
1 łyżeczka miodu (można pominąć, ale ja jako łasuch dodałabym jeszcze jedną)
1 łyżka pokruszonych ziaren kakaowca (można pominąć ale warto dodać)
1 kubek płatków orkiszowych (owsianych w wersji bezglutenowej)
szczypta soli morskiej
OPCJONALNIE
cukier puder, zmielony ksylitol lub erytrol do posypania z wierzchu (odrobina)
pieprz świeżo zmielony do smaku (do ciasta lub do oprószenia ciasteczek z wierzchu przed podaniem)
wiśnie w likierze zamiast pieprzu
WYKONANIE
Nagrzej piekarnik do 180 stopni.
Rozgnieć banana widelcem, dodaj masło orzechowe, kakao, sporą szczyptę soli oraz miód i wymieszaj wszystko dokładnie. Następnie dodaj płatki orkiszowe lub owsiane, pokruszone ziarna kakaowca i ponownie wymieszaj.
Nakładaj łyżką masę na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i formuj płaskie, okrągłe ciasteczka.p (tu jedna łyżka stołowa masy na ciastko).
Piecz około 20 minut i pozostaw do wystudzenia.
WSKAZÓWKI
Ciasteczka są smaczne ale nie grzeszą urodą, możesz je delikatnie posypać cukrem pudrem, ksylitolem lub erytrolem – ładniej wyglądają.
Ciekawy smak uzyskasz oprószając ciasteczka solą oraz świeżo zmielonym lub roztartym w moździerzu kolorowym pieprzem.
Ciasteczka bardzo zyskują ozdobione wiśniami w likierze. Przed upieczeniem można zrobić na środku każdego ciasteczka niewielkie wgłębienie.
Zauważ, że przepis jest niezwykle prosty i łatwy do zapamiętania – jeden, jedna, jeden…
Dodaj komentarz