Muffinki czekoladowe
W swoim stareńkim zeszycie z przepisami znalazłam taki oto przepis na muffinki czekoladowe. Podaję przepis dokładny i przełoźony na kubki. Od razu przyznaję się, że w przypadku tych mufinek nie przejmuję się zbytnio dokładnością gramów i mililitrów. Są konkretne i pyszne!
Przepis na ok. 15 niedużych muffinek:
Mąka 300g – 1 i 1/2 kubka
Proszek do pieczenia – 1 i 1/2 łyźeczki
Kakao – 3 łyżki
Sól – szczypta
Masło 150g – 3/4 kostki
Cukier brązowy lub biały – 165g (ok. 2/3 kubka)
Mleko – 170ml (ok. 2/3 kubka)
Jaja – 2 szt
Czekolada deserowa – 100g ( 1 tabliczka lub więcej)
Bakalie, cukier puder do posypania, konfitura wiśniowa (niekoniecznie)
Nastawiamy piekarnik na 200 stopni.
Masło roztapiamy, wsypujemy cukier i mieszamy do rozpuszczenia się cukru lub po prostu do uzyskania w miarę jednorodnej masy. Następnie studzimy np. umieszczając garnek w zimnej wodzie.
Smarujemy wszelakie dostępne foremki masłem lub olejem.
Siekamy czekoladę na kawałki.
Do małej miseczki wlewamy mleko, dodajemy jaja i roztrzepujemy.
Przesiewamy mąkę i kakao, dodajemy proszek do pieczenia, posiekaną czekoladę, roztrzepane mleko z jajami oraz przestudzoną masę maślano-cukrową, mieszamy chwilkę aż do połączenia się składników, ale niezbyt długo. Ciasto ma być grudkowate.
Nakładamy ciasto do wysmarowanych foremek do 3/4 objętości.
Pieczemy w 200 stopniach 15-20 minut.
Odczekujemy kilka minut, a następnie wyjmujemy muffinki z foremek i pozostawiamy do wystudzenia.
Muffinki czekoladowe możemy podawać na przyklad z konfiturą wiśniową lub posypane cukrem pudrem. Są one mocno czekoladowe, dobrze się przechowują do następnego dnia i naprawdę świetnie smakują.
P.S.
Do ciasta można rownież dorzucić bakalie oraz konfiturę wiśniową – ja wolę jednak wyczuwać kawałki zastygniętej czekolady, a konfiturę dodać na wierzch:-)
Viola
Ola, mam nadzieję, że się udały i smakują. Przypomniałaś mi ich smak. Siedzę właśnie głodna daleko od domu, ach zjadłabym:-))
Ola
Cześć, właśnie próbujemy Twój przepis, bo mojej córce zachciało się czekoladowych muffinek. Dam znać jak wyszło:) Pozdrawiam, Ola