Wielki gmach Muzeum Narodowego w Krakowie i niewielka księgarnia. Na półce mała turkusowa książka o szwedzkiej sztuce zrównoważonego życia. Skuszona kilkoma prostymi przepisami kupuję i odkładam na domowy stosik “do przeczytania” . Przypominam sobie o niej już kilka dni później, kiedy dopada mnie choróbsko i zmusza do odpoczynku, a ponieważ choroba jest ewidentnym stanem braku równowagi, cieszę się, że książkę mogę przeczytać. W przytulnym domku, popijając rozgrzewającą herbatę z goździkami i rozmarynem na chwilę wszystko wydaje mi się “lagom” i czuję ulgę. W moim codziennym życiu, a dokładnie w mojej głowie, zwykle tak nie jest. Ciągle czegoś jest za mało lub za dużo i trzeba się bardziej starać…
Dla odmiany “LAGOM” /czytaj laa-gom/ oznacza nie za dużo, nie za mało, w sam raz, czyli WYSTARCZAJĄCO. Czyż to nie jest cudowne słowo? Ale nie popadajmy w euforię, nie o to też chodzi w podejściu do życia lagom.
Książka Linnea Dunne ma charakter poradnikowy i choć jak wiele książek tego typu zawiera rzeczy oczywiste, to można z niej skorzystać. Napisana jest przez Szwedkę, która jako młoda dziewczyna wyjechała do Irlandii i patrzy nieco z dystansu na szwedzkie podejścia do szczęścia. Nie odkrywa Ameryki, a raczej w stylu życia “LAGOM” znajduje dobrą siłę, z której można coś zabrać dla siebie.
Porządek w głowie, zdrowe podejście do pracy pozwalające na spędzanie więcej czasu z rodziną i przyjaciółmi, świadoma konsumpcja prowadząca do umiarkowanych wydatków i oszczędności, niemarnowanie jedzenia, dbałość o środowisko naturalne – to między innymi korzyści wynikające ze szwedzkiego “lagom” podejścia do życia.
Właśnie, porządek w głowie, czyli dystans i uważność na co dzień…ta niewielkiego formatu książka przypomina mi, że przekonanie o posiadaniu tego co potrzeba daje spokój i pozwala prowadzić bardziej szczęśliwe i zrównoważone życie w wielu obszarach. To nie tylko słowa i jakieś wielkie rzeczy. To na przykład bawełniana torba, którą zawsze można mieć w torebce, żeby nie kupować plastikowej, to zużywanie kosmetyków do końca choć nowe i piękne już kuszą, policzenie do dziesięciu zanim wrócimy do domu z kolejną rzeczą do jedzenia czy ubrania, bez której można się obyć… O ile dwie pierwsze nie stanowią już dla mnie problemu, to ostatnia i wiele innych jeszcze przede mną, ale nie wszystko na raz, małymi kroczkami, trzeba tylko wystarczająco się skupić.
Odkładam książkę, mam czas i wszystko co potrzeba, z przyjemnością przygotowuję drożdżowe ciasto, pozwalam mu wyrosnąć i piekę cynamonowe bułeczki kanelbullar. To dla nich “Lagom” znalazła się w mojej biblioteczce i bardzo dobrze. Wprawdzie z przepisu zamiast spodziewanych dziesięciu, upiekłam dwadzieścia pięć, ale bynajmniej nie jest ich za dużo, jest w sam raz…
Składniki na ciasto:
Mleko – 300 ml
Mielony kardamon – łyżeczka
Masło – 50 g
Mąka pszenna np. typ 500 – 425 g oraz ekstra do podsypania
Suszone drozdze – 7g
Cukier puder – 50 g
Sól drobnoziarnista – 1/2 łyżeczki
Jajko – 2 szt. (Jedno do ciasta i jedno do posmarowania bułeczek z wierzchu)
Cukier gruboziarnisty do posypania
Niewielka ilość oliwy do natłuszczenia naczynia
Składniki na masę cynamonową:
Miękkie maslo – 75 g
Brązowy cukier – 50 g
Mielony cynamon – 2 łyżeczki
Sól drobnoziarnista – 1/2 łyżeczki
Podgrzej w rondelku mleko z kardamonem, ale nie gotuj. Zdejmij rondelek z palnika, dodaj masło i mieszaj do rozpuszczenia. Następnie pozostaw do wystudzenia.
Mąkę, cukier puder, sól i droźdże zmieszaj w dużej misce. Zrób dołek i wlej do niego ciepłe mleko z masłem i roztrzepane jajko. Wyrabiaj do momentu aż wszystkie składniki połączą się ze sobą i ciasto będzie odchodzić od ścianek.
Następnie wyłóż ciasto na lekko natłuszczony blat i wyrabiaj je ręcznie kolejne 5 minut. Możesz to również zrobić mikserem.
Jak już zrobi się mniej kleiste ż będzie odchodzić od rąk przełóż je do czystej, natłuszczonej miski. Przykryj folią przeźroczystą do żywności lub czystą ściereczką i pozostaw do wyrośnięcia na 30-60 minut lub do momentu aż ciasto podwoi swoją objętość.
W międzyczasie przygotuj masę cynamonową; zmiksuj wszystkie jej składniki aż stanie się miękka i łatwa do rozsmarowania. Masy jest niewielka ilość, możesz również utrzeć ją w miseczce łyżką, podobnie jak kogel mogel.
Przygotuj płaską blaszkę i wyłóż ją papierem do pieczenia.
Wyrośnięte ciasto przełóż z miski na blat/stolnicę obficie obsypaną mąką. Obtocz je w mące i w rękach rozciągaj delikatnie aż uformujesz prostokąt o wymiarach ok. 25cmx35cm i grubości ok. 3 mm (mnie wyszły dwa nieco mniejsze kawałki).
Rozsmaruj szpatułką masę cynamonową na powierzchni ciasta, a następnie zroluj je wzdłuż dłuższego boku tak, aby połączenie było na spodzie rolady. Pokrój w poprzek na równe kawałki o grubości ok. 2.5 cm.
Układaj bułeczki płasko na blasze, w kilkucentymetrowych odstępach, przykryj i pozostaw do wyrośnięcia na ok. 1/2 godziny.
Nagrzej piekarnik do 200 stopni.
Wyrośnięte kanelbullar posmaruj z wierzchu roztrzepanym jajkiem, posyp gruboziarnistym cukrem i wstaw do nagrzanego piekarnika. Piecz je ok. 20-25 minut, aż ładnie się zarumienią. Mnie zamiast 10 dużych wyszło 25 niewielkich bułeczek.
Najlepsze są lekko przestudzone, ale jeszcze ciepłe, smacznego!
Dodaj komentarz