Sezon na aromatyczne kwiaty czarnego bzu już się u mnie niestety kończy, ale na szczęście w tym roku zdążyłam i po raz pierwszy udało mi się zebrać ich trochę w spokojnej, oddalonej od samochodów zielonej okolicy. Z części zebranych kwiatów, na kilka różnych sposobów, zrobiłam pyszne syropy, które ponoć wspaniale radzą sobie z jesiennymi przeziębieniami. Może uda mi się również w kolejnym etapie z nastawionego syropu zrobić nalewkę, zobaczymy. W każdym razie dzielę się póki co jedynie przepisem na wielokrotnie sprawdzone kwiaty w cieście, a resztę pozostawiam w fazie testowania.
Placki z kwiatami czarnego bzu robiłam kilka razy i są naprawdę smaczne. Poniżej zamieszczam dwa sposoby ich przygotowania. Pierwsze placuszki są bardziej mięsiste, grubsze i większe, wymagają odrobinę dłuższego smażenia, natomiast drugie są delikatniejsze i od razu po upieczeniu lekko chrupiące. Od razu uprzedzam, że sterczące tu i ówdzie pozostałe z wiechów łodyżki oraz delikatny kwiatowy aromat zdradzają nieco skład i mogą wzbudzać podejrzenia, ale ostatecznie i tak wszystkie placuszki szybko znikają z talerza. Można je usmażyć na śniadanie, czy lunch lub też podać z lodami na deser. Możliwości jest wiele.
SPOSÓB I
Kwiaty czarnego bzu – ok. 8 szt,
Mąka – 1 kubek
Mleko – 1/2 kubka
Jaja – 2 szt.
Sól – szczypta
Olej do smażenia
Cukier puder do posypania
Syrop daktylowy lub miód do polania
Przebrane kwiaty czarnego bzu pozostaw na chwilę na białym papierze, aby ewentualni ich mieszkańcy ukryci w zamkniętych kwiatach mogli się ewakuować.
Mąkę, mleko i jaja zmiksuj w misce na jednolitą masę, dodaj szczyptę soli.
Opłucz wiechy kwiatów pod bieżącą wodą, osusz je delikatnie w papierowym ręczniku, a następnie zanurzaj w cieście i smaż z obu stron na rozgrzanym oleju, aż placki się równomiernie zarumienią. Zanim usmaży się pierwsza strona odetnij nożyczkami łodyżki i przewróć placuszki na drugą stronę. zmniejsz nieco ogień aby mogły się dopiec w środku.
Placuszki po usmażeniu możesz na chwilę odłożyć na ręcznik papierowy do odsączenia nadmiaru oleju, następnie przełóż na czysty talerz, posyp cukrem pudrem, skrop delikatnie syropem daktylowym lub innym ulubionym, a na koniec ozdób delikatnie drobnymi kwiatuszkami czarnego bzu.
SPOSÓB II
Kwiaty czarnego bzu – ok. 12 szt.
Mąka – 1 kubek
Mleko – 1 kubek
Jajo – 1 szt.
Sól – szczypta
Olej do smażenia
Cukier puder do posypania
Świeże owoce sezonowe
Przebrane kwiaty czarnego bzu pozostaw na chwilę na białym papierze, aby ewentualni ich mieszkańcy mogli się ewakuować.
Mąkę, mleko i jaja zmiksuj w misce na jednolitą masę, dodaj szczyptę soli.
Opłucz wiechy kwiatów pod bieżącą wodą, osusz je delikatnie w papierowym ręczniku, a następnie zanurz w cieście i smaż z obu stron na rozgrzanym oleju, aż placki się równomiernie zarumienią. W przypadku rzadszego ciasta zwykle potrzeba nieco uzupełnić ciasto po położeniu kwiatu na patelni, tak aby uformował się zgrabny placuszek.
Podczas smażenia placuszków odetnij nożyczkami łodyżki i przewróć placuszki na drugą stronę.
Po usmażeniu możesz je na chwilę odłożyć na ręcznik papierowy do odsączenia nadmiaru oleju, następnie przełóż na czysty talerz, posyp cukrem pudrem, ozdób świeźymi owocami i drobnymi kwiatuszkami czarnego bzu.
Moim zdaniem najlepsze są jeszcze ciepłe. W gorące dni świetnie smakują podane z lodami. Smacznego!
Renata
Miło spojrzeć jak podniosła się zawartość merytoryczna bloga w ciągu ostatnich kilku lat!
Jakość składników i co za tym idzie jakość potraw. Jedno niestety pozostało – smażenie na oleju roślinnym.
Niezdrowe to i niesmaczne. Niechże Pani wymieni olej przemysłowy na szlachetniejsze tłuszcze, masło klarowane, olej kokosowy, oliwę, smalec czy fryturę wołową, która jest, jak pisała Lucyna Ćwierciakiewicowa najlepsym tłuscem do smażenia, bezwonnym i znoszącym wysokie temperatury.